Pan Leoś z ulicy Grójeckiej (odc. 22)
- Dzień dobry panie Leosiu! Zauważyłem starego znajomego na Mołdawskiej
przy bazarku.
- A witam, witam, dzień dobry panie redaktorze! Ucieszył się na mój widok
pan Leoś. Słyszałeś pan?
- A co, panie Leosiu?
- No co ten Manfred Weber z Niemiec powiedział?
- A! No tak, jemu się zdaje…
- Nie jemu tylko – im – Niemczurom paskudnym wydaje się, że mogą
nam tu w Polsce bruździć, wtrącać się w nasze sprawy i pouczać kogo
mamy wybierać do parlamentu i jak rządzić krajem!
A podwładny tego Niemczura – imć Donald „z jakiej paki reparacje” Tusk
ten nieodrodny wnuczek swojego dziadka, wysłany do naszej ojczyzny
by siać zamęt i nienawiść, stoi przed nim na baczność i posłusznie wykonuje
zadania, które mu w Brukseli wyznaczył Berlin.
- Fakt panie Leosiu, ale niestety Tusk…
- Niestety Tusk oddał duszę sąsiadom z zachodu, bo niemieckie serce zawsze
miał! Tam jego wzrok skierowany, uszy w tamtym kierunku nadstawia,
tam mu bliżej, niż do „Tenkraju”, czyli kraju, w którym mieszka.
- Tak, to przykre…
- I ta pogarda do Polaków i traktowanie tych co z PIS-em jak coś gorszego,
czym można pomiatać, odhumanizowywać i szczuć swoich wyznawców
przeciw było nie było swoim rodakom. Historia mu tego nie wybaczy…
I zamilkł pan Leoś, zadumał się...i ukrył twarz w dłoniach….
Pan Leosia wysłuchał Andrzej Jegliński
Komentarze
Prześlij komentarz