Siekierą w Pole Mokotowskie
W 2014 roku władze Warszawy (rządząca wtedy naszym miastem Hanna Gronkiewicz-Waltz i Platforma Obywatelska) wpadły na pomysł zbudowania nowej trasy tramwajowej łączącej Wilanów z Bemowem. Duża część tej trasy ma przebiegać przez Mokotów i Ochotę. Już wtedy zgłaszałem na Radzie Dzielnicy Ochota pewne wątpliwości. O co chodzi? Projekt przewiduje przecięcie Pola Mokotowskiego wzdłuż ul. Rostafińskich (wjazd na Pole od strony Mokotowa z ul. Rakowieckiej/ róg ul. Św. Boboli), dalej trasa ma być poprowadzona ul. Banacha, przetnie ul. Grójecką – masakrując ul. Bitwy Warszawskiej i zostanie poprowadzona w kierunku Dworca Zachodniego. Nietrudno zauważyć, że na północnej flance ul. Rostafińskich stoi kompleks budynków, więc żeby je ominąć, należy głębiej się wciąć trasą w Pole Mokotowskie. A tam – za nim - rośnie dość młody, ale gęsty lasek. Jeśli miłośnicy tramwajów na Polu są również miłośnikami przyrody, zechcą zapewne ominąć ten lasek, a to oznacza, że trzeba będzie – oddalając się od ul. Rostafińskich jeszcze głębiej „wjechać” z inwestycją w teren parku. A to wiązałoby się z likwidacją porośniętego trawą dużego terenu rekreacyjnego przy stawie, wykorzystywanego przez mieszkańców Warszawy na plażowanie na kocach, grę w siatkówkę, „tai-chi” itp. Byłaby to brutalna ingerencja w już i tak okrojony teren Pola Mokotowskiego. Trasa tramwajowa ma mniej więcej szerokość 10 metrów, co sprawiłoby, że część parku (ta od strony ul. Rostafińskich) zostałaby zupełnie odcięta od „macierzy” stając się zielonym nieużytkiem. I stałaby się zapewne łakomym kąskiem dla wszelkiej maści deweloperów i inwestorów.
A dalej? Projekt przewiduje poprowadzenie trasy ulicą Banacha i po przecięciu Grójeckiej do Dworca Zachodniego. Ulicą Bitwy Warszawskiej! Trzeba mieć wyobraźnię muszki owocówki żeby nie zauważyć co to oznacza. Planuje się zwężenie ruchliwej i ciągle tonącej w korkach ulicy o jeden pas ruchu, by wygospodarować miejsce na tramwajowe tory. Bo torowisko ma wg planu przebiegać skrajem ulicy z jednej i drugiej strony, tuż przy budynkach. A to wiąże się również z wycinką tym razem całej zieleni od ulicy Grójeckiej aż do ulicy Szczęśliwickiej. Już widzę szczęście w oczach kierowców stojących w jeszcze większych korkach i – zwłaszcza mieszkańców okolicznych domów oddychających spalinami, pozbawionych naturalnej osłony przed nimi, hałasem i kurzem, za to z widokiem na tramwaje kursujące tuż pod oknami.
Koncepcja zmasakrowania coraz bardziej uszczuplanego Pola Mokotowskiego mającego walor przyrodniczy, rekreacyjny i historyczny, zdemolowanie ul. Bitwy Warszawskiej, to przykład nieliczenia się z dobrem ogólnym. Nie jestem przeciwnikiem połączenia tramwajowego Mokotowa z Ochotą, ale widzę inne, alternatywne rozwiązanie. Tramwaj jadący z Mokotowa mógłby skręcać z ul. Wołoskiej w ul. Racławicką, dalej przecinając ul. Żwirki i Wigury wjeżdżałby w al. Krakowską i później ul. Grójecką. A miejsce na trasę tramwajową na ul. Racławickiej jest, nie trzeba byłoby niczego niszczyć, wycinać i burzyć. Zwłaszcza Pola Mokotowskiego, które powinno być – jak Parki Narodowe nienaruszalne i pod ochroną.
Wracam do temat po kilku latach ponieważ budowa trasy ruszyła i nieuchronnie zbliża się do Pola Mokotowskiego i Ochoty. Gdzieś mi wpadła informacja, że inwestor planuje wycięcie lasku, o którym wtedy wspomniałem. Czyli – miłośnicy tramwaju na Polu Mokotowskim nie są jednak miłośnikami przyrody. A zaznaczyć trzeba, że przy wjeździe na Pole (od strony ul. Rakowieckiej) również rośnie całe mnóstwo drzew, tym razem dość wiekowych i bardziej wartościowych niż „pospolite” klony w lasku do wycięcia, jak je nazywa inwestor. Zastanawiające gdzie się podziali wszyscy „ekolodzy”, „zieloni”, obrońcy korników, żabek i cała masa tych, co się zwykle przykuwają do drzew przeznaczonych do wycięcia oraz inni protestujący przeciwko wszystkiemu, co nie pasuje ich obrazowi świata. Za jakiś czas zniknie kawałek Pola Mokotowskiego, a cisza w tej kwestii z ich strony, aż dzwoni w uszach...
Andrzej Jegliński
Komentarze
Prześlij komentarz