PAN LEOŚ Z ULICY GRÓJECKIEJ (ODC. 4)

 

                               


 

- Halo, halo, panie redaktorze! Pan Leoś za daleka zauważył mnie na

   spacerze w Parku Szczęśliwickim.

- A witam pana, panie Leosiu! Jak miło pana widzieć!

- A wiesz pan co? Pan Leoś spojrzał na mnie zdziwionymi oczami.

- Tak?

- No o to euro chodzi, walutę europejska niby…

- Tak, tak – niektórym się bardzo śpieszy, żeby ją przyjąć. U nas, w Polsce.

- O toż mnie się właśnie rozchodzi panie redaktorze! Bo popatrz pan -

  podobno tylko Niemcy i Holendrzy na takiej wymianie zyskali. Reszta

  jak się mówi  - nie. To po co ten Tusk – mądrala jedna tak bardzo na to

  naciska i obiecuje, że jak wygra wybory (oby go rogate diabli porwali!), nam       

  tu w ojczyźnie naszej złotówkę chce podeptać i to jakieś euro wprowadzić?

- No...panie Leosiu, wie pan… bo chodzi o…

- Już ja wiem o co chodzi! Bo widzisz pan – Niemcy rządzą w Unii i wszystko

  co się dzieje musi im służyć i im się opłacać! I patrz pan: jeśli wprowadzimy

  to ich euro, to nie nasz  Narodowy Bank Polski w Warszawie, tylko

  Europejski Bank Centralny we Frankfurcie /n Menem będzie zarządzał

  naszymi, polskimi finansami. I być może na jego czele pojawi się jakiś,

  powiedzmy Herr Alfons Schwab, kanclerzem będzie np. Angelina Schkopp,

  a z Brukseli, będzie nad całością czuwać jakaś dajmy na to

  Helga von der Fryc! No to komu służy imć Donald Franciszek Tusk wnuczek

  swojego dziadka?  I posmutniał pan Leoś, zwiesił głowę i postukują laseczką

  poszedł alejką w stronę wyciągu…

 

                                   Pana Leosia wysłuchał Andrzej Jegliński

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie oddamy Cię, Polsko, w ręce tuskie!

POLSKI CMENTARZ WOJENNY NA MONTE CASSINO

PAN LEOŚ Z ULICY GRÓJECKIEJ (ODC. NR 5)