PAN LEOŚ Z ULICY GRÓJECKIEJ (ODC. 6)
- Panie redaktorze! Pan Leoś z daleka zobaczył jak idę do Hali Banacha na zakupy. - Dzień dobry panie Leosiu! - Panie redaktorze? Powiedz mi pan – zwrócił się do mnie z pytaniem bardzo zdenerwowany – kto eto, ten Radek Sikorski? A? Ten w krasnoj rubaszono- czce i młotem na piersi? Pareń uże nie-mołodoj ? Znowu zaguliał ? Przy szklaneczce szlachetnej, czystej wody mineralnej – bez soku? Taka, że jego w skuter szarpana! - Panie Leosiu, wszyscy widzą… - Wszyscy widzą, a nikt nie zada pytania, kto eto! Pożyteczna idiota? Zleceniobiorca (czyj?), baran bez szkoły i pomyślunku? Zbyt namiętny smakosz wody mineralnej? Patrz pan, redaktorze – ileż złego ta łachudra ponura już ojczyźnie kochanej wyrządziła i… nic…A on tak sukcesywnie, raz za razem, leguralnie albo coś bałaknie, albo napisze! - Ma pan rację panie Leosiu, coś z tym trzeba… - A trzeba, trzeba żeby się nim jakieś służby zainteresowały, bo komu on służy? Boć widać w